W „Viołi” zatrudnionych jest ponad tysiąc osób. Regularnie o określonych godzinach jedni wchodzą do fabryki, inni zaś opuszczają ją. Wnioskujemy, że pracuje się tu na kilka zmian.
Mijający nas „ludzki potok” nie jest tłumem złożonym z przypadkowych jednostek, lecz zbiorem wielu mniejszych i większych grup społecznych. Znają się dobrze, rozmawiają gestykulując, witają się i żegnają podając sobie ręce.
Co pewien czas przez strzeżoną bramę przejeżdżają samochody ciężarowe. Są one zatrzymywane przez wartownika, który uważnie ogląda podawane mu przez kierowców dokumenty, a także sprawdza, co jest w środku. Najczęściej znajdują się tam różne surowce, materiały, części, wyroby gotowe. Zakład prowadzi materialną wymianę z otoczeniem. Światła w oknach i dźwięk pracujących maszyn świadczą o tym, że organizacja czerpie z otoczenia energię, zaś dzwoniące często telefony – że trwa wymiana informacji. Czym jednak zajmują się ludzie, wykorzystujący te materiały, energię i informacje? Odpowiedzi poszukamy w środku.
Z wejściem do zakładu mamy jednak pewne problemy, pojawia się bowiem wartownik żądający od nas przepustki. Nie mamy jej, musimy więc poczekać na specjalne zezwolenie. Po jego otrzymaniu udajemy się do pokoju, którego numer widnieje na dokumencie. Nie jest to wcale proste. Biurowiec ma kilka pięter i prawdziwy labirynt korytarzy. Mijamy kolejne pokoje, kolejne dźwięki telefonów, maszyn do pisania, rozmów.
Leave a reply