Rozstajemy się z mistrzem Nowakiem, który w czasie przerwy ma wiele spraw do załatwienia, i z naszym przewodnikiem udajemy się do pokoju śniadaniowego. Mieści się on w pobliżu hali produkcyjnej. Na razie jest tam prawie pusto. Część pracownic poszła do szatni po przyniesione z domu kanapki, część do bufetu, by kupić coś „na teraz” i – przy okazji – „do domu”. W pokoju śniadań są tylko dwie „kawiarki” (tak nazywa się tu pracownice przygotowujące dla wszystkich zakładową herbatę). Schodzą się też nasze znajome z zespołu majstra Nowaka.
Popatrzmy i posłuchajmy. Interesuje nas, czy mają rację socjologowie twierdząc, że ludzie w zakładzie pracy nie są zbiorem pojedynczych jednostek, lecz tworzą grupy społeczne. Przy taśmie nie dało się tego zauważyć. Widzieliśmy zespół roboczy, pracowników i ich stanowiska, połączonych jedynie procesem pracy i określoną technologią.
W pokoju śniadaniowym jest inaczej tworzą się małe grupki, nawiązują rozmowę. Widać wyraźnie podziały wiekowe. Oddzielnie siedzą pracownice starsze, oddzielnie młodsze. Inne są tematy ich rozmów, inne problemy. Mówią o dzieciach, kłopotach z dojazdem do pracy itp. Przy jednym ze stolików dominują wspomnienia urlopowe. Wszyscy „w pół słowa” chwytają kontekst sytuacyjny zabawnej anegdoty. Nic dziwnego – panie były na tym samym turnusie w zakładowym ośrodku wypoczynkowym. Przy innym stoliku widzimy głowy pochylone nad najnowszym numerem „Kobiety i Życia”, nad wzorami modnych sweterków o wyszukanym splocie włóczki. To miłośniczki robótek ręcznych.
Leave a reply