
Od pani inżynier dowiedzieliśmy się niemało, ale na niektóre pytania, jak np. czyją własnością jest „Viola”, nawet ona nie umie odpowiedzieć. Czyżby ten zakład należał do jego szefa? Nasza rozmówczyni jest pewna, że tak nie jest. Od czasu, jak pracuje w przedsiębiorstwie, było już co najmniej pięciu dyrektorów naczelnych. Dwóch zostało dyrektorami innych zakładów, o pozostałych słuch zaginął. Jednych pracownicy wspominają mile, o innych prawie zapomnieli. Był wśród nich i taki, do odejścia którego zbiorowo się przyczynili. Nie byl łubiany, nie umiał współpracować, a co najgorsze podejmował fatalne decyzje – zarobki spadały, urwało się wiele kontaktów z klientami zagranicznymi, starzał się park maszynowy. Ludzie mieli tego dość. Choć nie mogli go zwolnić, znaleźli sposób na to, by „władze” skłoniły go do „dobrowolnego” odejścia.
więcej